Franciszek Józef

Franciszek Józef

środa, 19 listopada 2014

Jak Trzynastka Kraków uratowała...




Mieli za sobą kilkanaście dni w odwrocie. Odkąd 26 października dowódca 1. Armii Wiktor Dankl wydał rozkaz zaprzestania walk pod twierdzą dęblińską (Iwanogrodem), setki tysięcy żołnierzy cesarsko-królewskiej armii uchodziło na zachód. Przez pierwsze dni na ich pięty brutalnie następowali Rosjanie.

Ach gdybym miał wtedy kilka pułków kawalerii… - żałował jeden z dowódców rosyjskiej brygady piechoty. Na szczęście nie miał.

Wsie i miasteczka Królestwa po raz kolejny były świadkami przemarszu żołnierzy, tym razem zmęczonych, przerzedzonych a nawet niekiedy zdemoralizowanych – wszak wycofywali się. To właśnie podczas tego odwrotu Józef Piłsudski na czele kilku batalionów legionowych zdezerterował z maszerującej na zachód kolumny wojsk austriackich. 11 listopada zakończył swój słynny marsz na Kraków przez zacieśniający się korytarz, jaki oddzielał jeszcze stojące naprzeciw siebie armie. 

9 listopada wreszcie udało się oderwać od przeciwnika. Była to jednak bardziej świadoma decyzja Rosjan, niż sukces austriackich sztabowców. Carscy wiarusi też odczuwali przemęczenie i świadomi byli swoich braków materiałowych oraz rezerw. Obie strony do maksimum starały się wykorzystać kilka dni względnego spokoju. Przedpola frontu macały tylko kawaleryjskie podjazdy.  Tym czasie Austriacy przygotowywali pozycje obronne na lini Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Rosjanie zaś nabierali oddech do decydującego ciosu w ramach słynnego walca parowego. Zwarcie miało nastąpić na całej długości frontu – od Częstochowy po Tatry. Między Częstochową a Skałą zatrzymała się 1. Armia, która w okolicach tego ostatniego miasteczka stykała się z 4. Armią Józefa Ferdynanda, mającą za zadanie bronić Krakowa. Przerwanie frontu pierwszej armii groziłoby nie tylko oskrzydleniem twierdzy, ale i wdarciem się Rosjan na pruski Śląsk. Piastowskie orle gniazda – Smoleń, Pilica, Ogrodzieniec i Rabsztyn – miały być świadkami zapasów gigantów.

Orman P., Orman K., Wielka Wojna na Jurze - podkreślenia moje


Teren sprzyjał cesarsko-królewskim. Austriacy zajęli pozycję na Jurze, pełnej wzgórz, skał, ostańców, dolin, jaskiń i wąwozów. Ufortyfikowano wiele punktów dominujących w terenie. Wyjątkowo ciekawie zapowiadały się walki w okolicach wspomnianej Skały i Ojcowa, gdzie przyszło stoczyć walkę u samego wylotu Doliny Prądnika. W niektórych miejscach stanowiska bojowe były przedsmakiem tego, co za niecały rok stanie się udziałem żołnierzy walczących w Dolomitach. Austriacy przytulili się wręcz do nagich skał i zajęli pozycję na skrytych półkach skalnych. Jedno z takich stanowisk odkryli kilka lat temu pracownicy Ojcowskiego Parku Narodowego oraz archeolodzy z Instytutu Archeologii UJ. 

Wróg zajął dobre stanowisko na skalistych wzgórzach, oplótł się kolczastym drutem, wykopał szachownicę wilczych dołów, najeżył dojście zawałami drzewnemi, założył nawet fugasy. 

http://wielkawojna.az.pl


14 listopada na przestrzeni setek kilometrów carscy podoficerowie zadęli w gwizdki, którymi sygnalizowali rozpoczęcie szturmu. W Królestwie na wojska austriackie spadło natarcie 4. i 9. Armii, którą na południe od Wisły wsparła 3. Armia Bułgara Radka Dimitriewa. Napór Rosjan na północy został przystopowany celnym ogniem baterii fortecznych – sołdaci mogli go odczuć już na przedpolach wsi Smardzowice, Wierzbno i Wawrzeńczyce. Dalej się nie poderwali.

Sztab generalny nie chciał jednak zostać dłużnym Rosjanom i już wieczorem 16 listopada został przesłany rozkaz do kontruderzenia. 17 listopada rozpoczęły się krwawe walki na styku dwóch austriackich armii  pod wspomnianą już.

W samym sercu tego Armagedonu znalazł się po raz kolejny pułk trzynasty, walczący w ramach 5 dywizji, której sztab ulokował się w podolkuskich Kluczach. Krakowskie andrusy zajęły zaś pozycję na zachód od miasteczka Wolbrom, leżącego kilkadziesiąt kilometrów na północ od Krakowa. Podczas krótkiego odpoczynku pułk został wzmocniony przybyłym właśnie z Jiczyna batalionem zapasowym, który przyprowadził major Damaska. 

Na dzień 17 XI Krakowskim Dzieciom wyznaczono zadanie zdobycia wsi Gołaczewy, a w szczególności dominującego w terenie kościoła oraz wzgórza 442. Podczas bitwy zginął uwielbiany przez żołnierzy dowódca pułku, płk Josef Krasser. Jeśli wierzyć Emilowi Kwaśnemu, zginął na kilka chwil przed rozpoczętym o godz. 13.00 szturmem, ugodzony przez zabłąkaną kulę rosyjską. Zaraz po sygnale do ataku padł kolejny wysoki oficer, major Tomasek, dowódca jednego z batalionów. 

Wyobraźmy to sobie:
Andrusy nacierają po prawej stronie od biegnącej linii kolejowej (istniejącej do dziś!). Walka jest niezwykle krwawa. 13 pułk ostrzeliwany jest od flanki, a momentami nawet od tyłu, wysuwając się zanadto do przodu. W końcu o godzinie 16.00 IV batalion (a jakże!) po śmiałym manewrze oskrzydlenia przeciwnika zdobywa wzgórze z okrzykiem „Staszki!”. Po trzech godzinach boju zadanie wykonano. W niektórych domach zabarykadowali się jednak Rosjanie. Upór Moskali zmusza trzynastaków do przenocowania na pobliskim cmentarzu. Komendę obejmuję płk. Damaska.


Emil Kwaśny, Krakowskie Dzieci, 13-ty Pułk na Polu Chwały




W tym samym czasie zza murów twierdzy na zaskoczonych Rosjan spadło uderzenie Tyrolczyków gen. Rotha, którzy nacierali w kierunku Proszowic. By wesprzeć to natarcie spod Wieliczki, przez Niepołomice, na lewy brzeg Wisły przerzucono dodatkowe oddziały gen. Křitka. Rosyjska 9. Armia wpadła w pułapkę – naciskana przez 4. Armię arcyksięcia Józefa Ferdynanda od strony Krakowa oraz posiłki znad linii Wisły. Następnego dnia do walki włączyły się bataliony krakowskiego Landszturmu prowadzone przez płk. Karola Piaseckiego. Wreszcie 19 listopada Tyrolczycy wspierani przez żołnierzy Křitka wyparli Rosjan za linię przedwojennej granicy, tocząc heroiczne boje w okolicach wsi Prusy i Goszcza. 

Przeciwnikiem w tym rejonie był rosyjski XIV korpus, w skład którego wchodziły trzy dywizje: 45, 75 i 18. W tej ostatniej znajdowała się brygada pod komendą Eugeniusza de Henning-Michaelisa, który pozostawił po sobie pasjonujące wspomnienia. Sam w krytycznym momencie walk opisywał swoich nieprzyjaciół:

A tymczasem walki trwały ze zmiennem natężeniem. Tyrolczycy bili się znakomicie, strzelali celnie; miałem też duże straty; moje ataki spotykały się z gwałtownemi kontratakami, nieraz wdzierano się do naszych okopów, zresztą przeważnie po pijanemu, co zmniejszało ich impet.

Działania te nie zniechęciły jednak Rosjan do próby zdobycia miasta. Już 20 listopada o godzinie 15.30 w kierunku Fortu 49 Krzesławice poszybowały pierwsze rosyjskie pociski.


Czas, 22 listopada 1914 roku




 


Jednocześnie jednak, manewr ten kosztował Austriaków osłabienie południowego przedpola twierdzy. Między Krakowem a Bochnią nie było już teraz sił mogących powstrzymać Moskali…

Idący na Kraków Radko Dimitriew, dowódca 3. Armii mógł – gdyby czytał – powiedzieć: Tegom chciał.  

Tymczasem w sektorze walk 1 Armii na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie ustawały walki. Rozochocony zwycięstwem 13 pułk otrzymał kolejne zadanie – pobliski Chełm. Walki o tę niepozorną miejscowości przeciągnęły się na kilka dni – kolejne szturmy i kontrataki przeplatane były zajmowaniem pozycji, okopywaniem się i odpieraniem natarć wroga. Co ciekawe, walki w dniach 21-22 listopada, toczyły się przy niespodziewanym ataku mrozu. Temperatura spadła do -10 a nawet – 15 stopni.  W walkach tych brał udział również 31 pułk obrony krajowej z Cieszyna. Czesi i Polacy aktywnie włączyli się w walkę o miasteczko.

Podczas decydującego boju – jak zanotował autor 13 Pułku na Polu Chwały – kompania karabinów maszynowych została odcięta na przedpolu miejscowości. Przez niemal cały dzień kilkudziesięciu żołnierzy leżało jak na widelcu doskonale wstrzelanych carskich żołnierzy. Na otoczonych jedynie niskim kamiennym wałem Polaków, spadł grad pocisków z niemal trzech stron. Bardzo szybko z walki Rosjanie wyeliminowali obsługę Schwarzlosów, które zostały też uszkodzone. W pewnym momencie walka zamieniła się w polowanie, a raczej odroczone rozstrzelanie. Co chwilę padał kolejny żołnierz trzynastki. Niektórym zaczął udzielać się strach o własne życie, a huk i padające odłamki odbierały resztki świadomości. Na domiar złego na tym prowizorycznym stanowisku pojawił się ogień, który zajął słomę, służącą wcześniej Rosjanom do wyścielenia okopów. Niemal w ostatniej chwili kompanię uratowała austriacka artyleria, która zmasowanym ogniem zasłoniła odwrót pozostałych przy życiu żołnierzy. 

Emil Kwaśny, Krakowskie Dzieci, 13-ty Pułk na Polu Chwały


W końcu Chełm zostaje zdobyty a pułk przenosi się dalej, przez Bydlin (gdzie dopiero co walczyli Legioniści) do Domanowic i Strzegowej. Tu na dłuższy czas zalegają w okopach. Na najbliższe tygodnie front zamiera. Rozpoczyna się wojna pozycyjna. 

W ciągu kilku listopadowych dni na wschodnim krańcu Jury żołnierze krakowskiej trzynastki dali szkołę życia carskim wiarusom. Podobnie jak tysiące pozostałych żołnierzy armii austrowęgierskiej, ale także i niemieckiej, najpierw wyhamowali a następnie osadzili w miejscu rosyjski walec parowy. Gdy na początku grudnia Rosjanie po raz kolejny spróbują swojego wpieriod huzarzy Muhra i legioniści Piłsudskiego zaskoczą ich pod Limanową. Ale to już inna historia…

Jak Legiony pod znakiem Orła Białego, tak tu żołnierze polscy w austriackim mundurze, nie czekając na pomoc, sami bronili murów Krakowa, i zwyciężając dziesięciokrotną przewagę, kroczyli po setkach trupów rosyjskich… do słońca przyszłej wolności!
Polała się obficie krew na polach Gołaczewa, ale stopa rosyjska nie tknęła ulic Krakowa, bo bronił go Pułk Trzynasty, pułk Krakowskich Dzieci.
          
Emil Kwaśny,  Krakowskie Dzieci, 13-ty Pułk na Polu Chwały
 

niedziela, 2 listopada 2014

Pół godziny szkoły po egzercyrce





Zastanawialiście się kiedyś w jaki sposób porozumiewali się między sobą żołnierze armii austro-węgierskiej XIX/XX wieku. Wszak w c. i k. armii posługiwano się co najmniej 11 językami! Językiem służbowym (Dienstsprache) i komendy (Kommandosprache) był niemiecki, ale znało go niewielu żołnierzy Polaków z Galicji. Były jeszcze tzw. języki pułkowe (Regimentssprachen), którymi posługiwano się w szkoleniu jeżeli w jednostce było ponad 19% żołnierzy mówiących w danym języku. Sto lat temu prości żołnierze – najczęściej chłopi – posługiwali się jednak przede wszystkim gwarami okolic z których się wywodzili. Na pewno inaczej mówili żołnierze służący w naszej krakowskiej „13”, a górale „cwancygierzy” (IR 20) z Nowego Sącza. Jako Polacy mogli się oczywiście porozumieć, ale było to najczęściej już niemożliwe przy zetknięciu się z żołnierzami węgierskimi czy bośniackimi. Wszyscy żołnierze c. i k. armii stykali się jednak codziennie z niemieckimi komendami i prostymi wyrazami. Nikt ich jednak nie uczył niemieckiej wymowy i akcentu, więc przekręcali te zwroty w niemiłosierny sposób. Tak powstał specyficzny żargon wojskowy, zwany mową koszarową (Kasernsprache), gdzie zwroty polskie, gwarowe i niemieckie przeplatały się wzajemnie – tworząc „kod” znany jedynie żołnierzom. Jak on wyglądał może zilustrować wiersz z 1897 r. „Pół godziny szkoły po egzercyrce”, który prezentujemy. Może sto lat temu w ten sposób wyglądało szkolenie podkarpackich „cwancygierów”?

13 Pułk na dziedzińcu koszar arcyksięcia Rudolfa w Krakowie, zdjęcie ze strony www.krakow.gazeta.pl



Pół godziny szkoły po egzercyrce


Antret[1]! rekruty do szkoły -
Forwec[2] brać ławy i stoły
I siadać. Jo wom dziś jacy
Powiem, co to repetynier[3] znacy;
Z ilu części on się składo,
W anślag[4] jak się go przykłado,
Jak się go konserwiruje[5],
Jak się strzylo i ładuje;
Że jak by wos kto kiej[6] pytoł,
Kużden kieby z książki czytoł.
Zresztą to rychtyg[7] powiedzieć
Że to kużden musi wiedzieć.

Wtencos jak jo narukowoł[8],
To jesce Werndyl[9] giełtowoł[10],
A tak stary jak i nowy,
Musioł się zmieścić do głowy.
Wom i gzicht[11] rozbić na poły,
Zawdy zostaniecie woły.

Jo już prawie od pastucha
Wojskowego miołem ducha;
To tyż moje krowy znały
Egzercyrke[12] i sygnoły:
Śwenkung[13], aufmars[14], dyfilada,
Aż się dziwiła gromada!
Jo se zawdy dołem rady,
Jasem wypędzoł z gromady,
Tylkom doł na trombie sygnoł –
Zaroz kużden bydło wygnoł.
Jo se dom rady i z womi,
Śmierdzącymi rekrutami!

Niech mi któren nie odpowie,
Jak się nas karabin zowie,
Albo z którego jest roku –
Zaroz wale po mazoku[15]! 
Zaś któren wszyćko odpowie,
Przedstawię go hauptmanowi[16],
I tak dali wajter[17], wajter –
Za pół roku … będzie frajter[18].
Jak się frajtrem śtreng[19] okoże …
I kaprolem ostać może !!

Ale co ta godać z wami!
Wy, bedziecie kaprolami?!
O tfuj, tajfel[20]! wy rekruty,
Wy, co mocie łeb zakuty!
Zreśtom wicie wy to jacy –
Co przy wojsku kaprol znacy?!

Kaprol … pon … sirża wysoki!
Śtelong[21] przed nim na trzy kroki!
Choć ci koże w ogień skocyć,
Nie śmis sie ani zabocyć!
A jak wyjdzie na ulice
I naciągnie rękawice.
Śtyblety wywiksowane[22]
Aż glajnc[23] odbijo o ściane!
A jak werdzinia[24] zapoli,
To aż wszyćkich serce boli!

Zreśtom co godoć z Gorolem!
Ty byś kcioł ostać kaprolem?
Ty! Najn, kajne Rede[25]!
Chyba jo … cysarzem bede!
Wis ty? Kaprol musi umieć
Na migi się porozumieć!
Śwarm[26] do śturmu poprowadzić,
wszystko rozbić, w luft[27] wysadzić!
I przed djobłem nie śmi stchórzyć,
Bo to dinst[28], tak się mo służyć.
A wis ty, co to dinst, bydle?
Ja, to ciućpajs[29] prowda? Knydle?
Dinst … to służba! Głupie świnie
Zawarto w regulaminie!
To jest forśryt[30], co zołmirzy
Od rekruta coroz wyży!
Obowiązki to plenklera[31],
Jak i kiedy użyć gwera[32],
Że jak go pucujesz chłopie,
Musisz mieć yl[33] i konopie!

Ale co ta, szkoda pyska
Psuć, to byle rekruciska!
Słucho to, co kaprol gwarzy?
Kiej on myśli o mynaży[34]!
Pysk rozdziawi kieby krowa –
Nawet ni wi, o cem mowa!
Miołem mówić wom o gwerze,
Lecz niech wszyćko djoboł bierze!
Asajnander wy śmierdziuchy,
Lepi póde do dzieuchy,
Ona ta już stoi w bramie,
I wygląda bidno na mnie.
I tak z cały ty godziny,
Nic nie wiecie bycze syny!


Opracowano na podstawie:

Suchobrzeska E., Zur Geschichte der polnischen Militärsprache in der Habsburgermonarchie, Diplomarbeit, Universität Wien, 2009


 Mateusz Białowiejski


[1]Antret – od niem. Antreten – zbiórka (stańcie do glidu czyli szeregu).
[2]Forwec – od niem. Vorwärts – naprzód
[3]Repetynier – od niem. Repetiergewehr – karabin wielostrzałowy
[4]Anślag – od niem. Anschlag – składanie się do odpowiedniej postawy strzeleckiej i celowanie
[5]Konserwirować – od niem. conservieren – konserwować, czyścić itd.
[6]Kiej – kiedykolwiek
[7]Rychtyg – od niem. richtig – całość wyrażenia znaczy, że właściwie należy powiedzieć, że...
[8]Narukować – od niem. einrücken – wstępować do wojska
[9]Werndyl – karabin odtylcowy Werndl M. 1867
[10]Giełtować – od niem. gelten – mieć zastosowanie, całość znaczy, że wówczas jeszcze etatowym karabinem wojska c. i k. był Werndl M. 1867
[11]Gzicht – od niem. Gesicht – twarz, oblicze; całość znaczy, że choćby pan kapral brutalnie tłumaczył żołnierzom z użyciem siły fizycznej przyłożonej do ich twarzy, i tak nic to nie pomoże.
[12] Egzercyrka – od niem. Exerzieren – ćwiczenia wojskowe, musztra
[13]Śwenkung – od niem. Schwenkung – zachodzenie
[14]Aufmars – od niem. Aufmarsch – rodzaj marszu wojskowego
[15]Wale po mazoku – biję po twarzy
[16]Hauptmann – kapitan
[17]Wajter – od niem. weiter – dalej
[18]Frajter – od niem. Gefreiter – starszy szeregowy
[19]Śtreng – od niem. streng – surowy, rygorystyczny
[20]Tajfel – od niem. Teufel – licho, bies, czart
[21]Śtelong – od niem. Stellung – postawa zasadnicza na baczność
[22]Śtyblety wywiksowane – kamasze wyczyszczone i nasmarowane pastą
[23]Glajnc – Glanz – blask, połysk
[24]Werdzin – Virginia cygaro
[25]Najn, kajne Rede – od niem. Nein keine Rede – nie ma o czym mówić
[26]Śwarm – od niem. Schwarm – oddział wojskowy
[27]Luft – od niem. Luft – powietrze
[28]Dinst – od niem. Dienst – służba, tu zasady służby wojskowej
[29]Ciućpajs – od niem. Zuspeise – zupak, pogardliwe określenie żołnierza, najczęściej podoficera służącego za utrzymanie, wiernego wojsku służbisty
[30]Forśryt – od niem. Vorschrift – przepisy wojskowe
[31]Plenkler – żołnierz w tyralierze
[32]Gwer – od niem. Gewehr – karabin
[33]Yl – od niem. Öl – oliwa
[34]Mynaż – od niem. Menage – flaszka