Franciszek Józef

Franciszek Józef

czwartek, 23 października 2014

Wyposażenie żołnierza Galicyjskiego 13 Pułku Piechoty

 

50 WPIS NA BLOGU

 

 

fot. Paweł Kurzawski


Poniżej prezentujemy opis munduru i wyposażenia jakie posiadał żołnierz piechoty cesarsko-królewskiej armii w 1914 i 1915 roku. Wykład uzupełniony został zdjęciami oryginalnych zabytków, współczesnymi rekonstrukcjami, zdjęciami a także rycinami z ówczesnych regulaminów. Tekst adresujemy do wszystkich miłośników militariów, sympatyków monarchii naddunajskiej a zwłaszcza rekonstruktorów, którzy chcieliby uzupełnić swoją wiedze na temat noszonego z dumą munduru.

Tekst ten będzie na stale wyeksponowany na osobnej stronie "Rekonstrukcja sylwetki", znajdującej się na pasku po prawej stronie.

Łukasz Wrona, Mateusz Białowiejski

 

  1. MUNDUR

 
fot. studio Bad Idea

  ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

Bluza polowa model 1908 (hechtgraue Feldblouse M.08)



Bluza polowa armii austro-węgierskiej z charakterystycznymi obszernymi kieszeniami z klapami wyciętymi w tzw. „jaskółczy ogon” została wprowadzona w wyniku wielkiej reformy mundurowej w roku 1869. Zastąpiono wówczas tradycyjne (od XVIII wieku) białe kurtki piechoty – polowymi bluzami ciemnoniebieskiego (dunkelblau) koloru. 

Kolejną wielką zmianą było wprowadzenie w 1908 r. sukna w barwie maskującej szaroniebieskiej (hechtgrau). Ta reforma znalazła swoje odzwierciedlenie w 1911 r. w nowych przepisach mundurowych dla armii c. i k. (Adjustierungsvorschrift für das k. u. k. Heer 1910/1911). 

Kolejne zmiany następowały w czasie Wielkiej Wojny. Trudności z pozyskiwaniem odpowiednich barwników i produkcją sukna hechtgrau powodowały, że coraz częściej (od zimy 1914/1915 r.) używano niemieckiego sukna szarozielonego (feldgrau). Coraz częściej także stosowano zapinane na siedem guzików, nie krytych pod listwą, i posiadające wykładany kołnierz, bluzy o uproszczonej formie, pozbawione kieszeni na piersiach i z kieszeniami bocznymi bez klap. Nazywano je Karlsbluse, jako że spopularyzować je miał cesarz Karol I (1916-1918). W ramach oszczędności, produkowano także coraz cieńsze sukno. Wszystkie te zmiany okresu wojny, znalazły swój wyraz w kolejnych przepisach mundurowych wydanych jako okólnik przez AOK (Armeeoberkommando) w lutym 1916 r. Oprócz wprowadzenia jednolitego umundurowania dla wszystkich rodzajów broni i służb, najbardziej charakterystyczną zmianą było wprowadzenie kurtek z wykładanym kołnierzem (zamiast stójki wz. 1908) oraz nowe oznaczenia pułkowe – w postaci cienkiego kolorowego paska w poprzek kołnierza, który zastąpił dawne kolorowe patki. Ówczesne warunki produkcji, z wciąż dużym wpływem wytwórczości rzemieślniczej powodowały, że sukno hechtgrau często różniło się swoim odcieniem. Najważniejszym zadaniem było utrzymanie jednolitości mundurowej w obrębie poszczególnych jednostek wojskowych a nie całej armii.    

Bluza polowa wz. 1908 wykonana jest z sukna w kolorze szaroniebieskim (hechtgrau) bez pełnego podszycia. Bluza jest jednorzędowa, zapinana na sześć guzików, krytych pod taśmą oraz haftkę pod kołnierzem (w formie stójki). Na wysokości pasa wszyty jest specjalny ściągacz. Charakterystyczne dla bluzy są cztery obszerne kieszenie z klapami wyciętymi w tzw. „jaskółczy ogon”. Na ramionach znajdują się naramienniki (pagony), które pozwalają na umocowanie pod nimi szelek oraz chlebaka na taśmie. Ponadto na prawym ramieniu znajduje się specjalny wałek (Axenrolle) z obszyciem (cienki pionowy pasek) w barwach pułku, służący do podtrzymywania karabinu. Ozdobą bluzy są patki umieszczone na kołnierzu – w barwach pułku. 



W armii austro-węgierskiej pozostał zwyczaj oznaczania jednostek za pomocą kolorowych wyłogów, z których, w mundurze polowym, pozostały tylko patki i pasek na prawym pagonie. System ten był dość skomplikowany i mało praktyczny. Dla 102 pułków piechoty przeznaczono 28 kolorów, z których większość przypadała dla czterech pułków naraz – 2 niemieckich (rekrutowanych w Przedlitawii) i 2 węgierskich (rekrutowanych w Zalitawii). Nasz IR 13 miał barwę różowo-czerwoną „rosenrot”. Najwięcej było różnych odcieni czerwieni (10) i zieleni (6); poza tym stosowano kolory – niebieski, żółty, brązowy – w różnych odcieniach, oraz biały i czarny. W ten sposób, np. galicyjski 20 IR, czeski 35 IR, węgierskie 71 IR i 67 IR stosowały czerwień rakową (krebrot). Rozróżnić te pułki między sobą nie było więc łatwo. „Węgrów” od „Niemców” można było rozróżnić dzięki innym krojom spodni (węgierskie – ungarische Hose, niemieckie – Pantalons). Natomiast wewnątrz tych „narodowości” pułki można było rozróżnić tylko dzięki guzikom złotym (Goldene Knöpfe) albo srebrnym (Silberne Knöpfe). Nie było to praktyczne rozwiązanie, szczególnie, że w mundurze polowym, w toku Wielkiej Wojny coraz częściej malowano guziki w barwach ochronnych (munduru) albo je cynkowano – stąd żołnierze często próbowali odróżniać swoje jednostki stosując odpowiednie oznaczenia na czapkach (w przeciwieństwie do żołnierzy niemieckich, czy rosyjskich mających wyraźne oznaczenia na pagonach). Na patkach znajdowały się także oznaczenia stopni (cały system stopni wojskowych zostanie przedstawiony w dalszej części naszego opisu sylwetki c. k. żołnierza). Opisując pokrótce oznaczenia stopni: żołnierz (Infanterist) nosił czyste patki, starszy żołnierz (Gefreiter) miał naszytą sześcioramienną, białą, kościaną gwiazdkę; podoficerowie posiadali różne kombinacje gwiazdek kościanych oraz cienkich srebrnych i złotych taśm; oficerowie młodsi – większe gwiazdy sześcioramienne haftowane bajorkiem; oficerowie starsi – gwiazdki metalowe złote na szerszych taśmach dystynkcyjnych. Podstawą i tłem dla tych oznaczeń (od szeregowca do pułkownika) była patka w barwie pułku.





Spodnie polowe piechoty (hechtgraue Pantalons M.08)

 

Podobnie jak bluza, również spodnie szyto z sukna w kolorze hechtgrau. Charakteryzował je prosty, uniwersalny krój. Nogawki nie były ani zwężane ani rozkloszowane. Końcówki nogawek do 1915 roku ścieśniano krótkimi spinaczami. Regulacje szerokości w pasie zapewniały dwa krótkie pasy materiału umieszczone z tyłu, dzięki którym żołnierz mógł dopasować spodnie. Pantalony podtrzymywały na ciele szelki, które mocowano łącznie do 6 guzików (4 z przodu i 2 z tyłu). Spodnie posiadały rozporek z czterema guzikami - identycznymi, jak te z bluzy. Spodnie posiadały dwie kieszenie.

Odtwarzając sylwetkę żołnierza z 1914  i początków 1915 roku należy stosować krótkie spinacze, zapinane na dwa guziki. 








Czapka polowa piechoty model 1908 (Infanterie Kappe M.08)


Czapka była podstawowym nakryciem głowy piechura do połowy 1916 roku, kiedy to została zastąpiona przez hełm. Czapka szyta była z tego samego sukna w kolorze hechtgrau. Daszek tworzony był początkowo z lakierowanej skóry, a następnie podczas wojny z tektury. Czarny kolor lakieru okazał się jednak za bardzo rzucać w oczy na polu wali, stąd od 1915 r. zaczęto lakierować na niebiesko daszki (podobnie jak i bączki oraz guziki). Czapka posiada dwa wypukłe guziki oraz kolejne dwa ukryte, które służą do zapięcia czapki po wyciągnięciu zauszników. Tuż pod wierzchołkiem czapki mocowany był mosiężny bączek z monogramem aktualnie panującego cesarza: do 1916 roku "FJ I" a następnie "K". Z lewej strony czapki znajdują się dwie niteczki, służące do wszywania jodłowych lub dębowych gałązek -
tzw. znaku polowego (Feldzeichen), tradycyjnego oznaczenia bojowego armii austriackiej. 
Od 1915 r. czapki były często ozdabiane tzw. kapenami (Kappen) czyli pamiątkowymi, blaszanymi odznaczeniami, przyznawanymi żołnierzom za udział w konkretnej kampanii czy bitwie, lub wyrażające przynależność żołnierza do jakiejś broni – np. obsługi ciężkich haubic Škoda 30, 5 cm. W niektórych pułkach istniał także zwyczaj umieszczania z boku na czapkach dużych metalowych cyfr oznaczających numer pułku, a będących wyrazem przywiązania żołnierza do swojej jednostki (szczególnie, że w c. i k. armii oznaczenia pułkowe były słabo uwidocznione, w przeciwieństwie do armii niemieckiej czy rosyjskiej), oraz innych oznak pamiątkowych (plakietki liści dębu, żołędzi, plakietki religijne itd.).


 

Halsztuk (Halsbinde) 


Halsztuk wykonany jest z czarnego i białego materiału uszyty na wzór ówczesnych śliniaczków - stąd też tak nazywali go wówczas żołnierze.
Zapinany był pod szyją za pomocą sprzączki, przez która przechodził jeden z jego końców. Halsztuk służył do ochrony wrażliwej skóry przed obtarciami.

Replika halsztuka ze sklepu Jardy  - http://www.militarie-repliky.cz/en/uniformy.html


 

Bielizna

Najbliższe ciału żołnierza były koszula (Hemd) i kalesony (Gattie/ Unterhose). Żołnierze otrzymywali komplet bielizny na który składała się koszula lniana ze stójką (w zimie bawełniana) i kalesony lniane (w ziemie bawełniane) zapinane na tasiemki. Były one noszone jako bielizna i chroniły ciało żołnierza przed obtarciami od szorstkiego, sukiennego munduru. Nogi zawijano we flanelowe onuce. Oprócz tego, w zimie żołnierze ubierali jako ocieplacz tkany z wełny sweter typu półgolf.


 

 

 2. WYPOSAŻENIE 

 

Pas główny (Infanterie Koppel M. 1910)

 

Ważnym elementem wojskowego ekwipunku był pas główny. Swą ostateczną formę uzyskał w 1888 r. wraz z wprowadzeniem tornistra amunicyjnego i nowego wyposażenia skórzanego (Marschegepack M. 1888). W późniejszych latach podlegał jedynie niewielkim zmianom tak, że w 1910 r. ukształtował się jego ostateczny model używany podczas Wielkiej Wojny (Infanterie Koppel M. 1910). Od 1915 r. zaczęto także używać prostszych pasów zapinanych na klamrę typu ramka z jednym bolcem, zamiast klamry z herbem państwowym.
       
 Pas główny wykonany jest z brązowej skóry; szeroki na 5 cm, zapiany jest na hak i mosiężną klamrę (hak znajdujący się na końcu pasa zaczepiano od wewnątrz na klamrze znajdującej się na drugim końcu pasa). Do pasa troczono dwie podwójne ładownice (Patronentasche), pokrowiec z łopatką piechoty oraz żabkę (Bajonetttasche) z bagnetem.  

Mosiężna, prostokątna klamra opatrzona jest wypukłym herbem państwowym (tłoczonym, lub nakładanym). Dla jednostek niemieckich była to klamra wz. 1888 z tzw. małym herbem Austrii (dwugłowy orzeł zwieńczony koroną Rudolfa, w łapach trzymający miecz i jabłko, na piersi ma tarczę z herbem dynastii habsbursko-lotaryńskiej, otoczoną łańcuchem Orderu Złotego Runa). Jednostki rekrutowane w Zalitawii i Honwedzi używali herbu Królestwa Węgier, a bośniacka żandarmeria – herbu Bośni (ręka dzierżąca zakrzywiony miecz). W toku wojny, od 1916 r. zaczęto także stosować wspólne klamry z połączonymi herbami Przedlitawii, Zalitawii i dynastii Habsburgów.

Poniżej współczesna rekonstrukcja pasa z klamra oraz kompletu ładownic wykonanych przez Artura Kryńskiego.




Ładownice (lederne Patronentasche M.08)



W armii austro-węgierskiej stosowano przez lata wiele różnych typów ładownic, które pojawiały się także podczas Wielkiej Wojny. Patronentasche M. 1888 – niesymetryczne, wykonane z czarnej skóry, otwierane były na zewnątrz, zapinane na paski i bolce na boku ładownicy. Żołnierz posiadał dwie takie ładownice, które mieściły – każda po 4 ładowniki z 5 nabojami (łącznie 20 patronów).  

Patronentasche M. 1890 – niesymetryczne, wykonane z brązowej skóry, otwierane były do wewnątrz i zapinane na 1 pasek i bolec z przodu. Mieściły 2 ładowniki (10 patronów). Ten model używany był przez kawalerię i żandarmerię. Patronentasche M. 1895 – były to podwójne ładownice wzoru 1890, używane przez piechotę. Mieściły 4 ładowniki z 5 nabojami (łącznie 20 patronów).W czasie wojny produkowano też ładownice typu ersatz – modelu 1890, wykonane z fibry, z paskiem skórzanym, malowanych farbą ochronną.  

Każdy piechur z naszego 13 Regimentu, wyruszający w 1914 r. na Moskala, posiadał więc dwie dwukomorowe ładownice model 1895 (nowa numeracja – model 1908) w których miał łącznie 40 patronów. Amunicja w blaszanych ładownikach ważyła łącznie prawie 1,5 kg! Żeby móc w miarę wygodnie nosić taki ciężar na pasie (a troczono jeszcze do niego łopatkę i bagnet), przytrzymywano go szelkami głównymi. Stąd ładownice posiadały na wewnętrznej stronie klamerkę, która umożliwiała podczepienie jej do szelek, mocujących również tornistry żołnierza.





Tornister głóny (Kalbfeltornister M. 1887)



Tornister był od XVIII wieku jednym z najważniejszych elementów wyposażenia żołnierza – który przechowywał w nim racje żywnościowe, dodatkowy ekwipunek, rzeczy osobiste i zapasową amunicję. W 1887 r. wprowadzono w armii austro-węgierskiej nowy model tornistra zwany Kalbfelltornister M. 1887 (co znaczy dosłownie „tornister ze skóry cielęcej”). W 1888 r. do wyposażenia dodano także skórzany tornister amunicyjny (Patronentornister M. 1888), który wraz z tornistrem głównym był troczony do specjalnych szelek, podtrzymujących również pas główny z resztą wyposażenia (całość nazywała się Marschegepack M. 1888). Istniała także mniejsza wersja tornistra używana przez cyklistów, trębaczy pułkowych i batalionowych oraz ordynansów oficerskich.

Żołnierze piechoty wyruszyli na wojnę w sierpniu 1914 r. z takim właśnie bagażem na swych plecach. W toku wojny jednak, okazało się, że tornistry te są mało praktyczne ze względu na swój rozmiar i ciężar oraz kosztowne w produkcji. Dlatego już od końca 1914 r. zaczęto wyposażać żołnierzy w brezentowe plecaki górskie M. 1913 (Rucksack M. 1913), używane do tego czasu jedynie przez pułki piechoty górskiej.

Tornister główny wykonany jest ze skóry cielęcej, wyprawionej włosiem na zewnątrz i odpowiednio usztywnionej, co zapewnia mu nieprzemakalność; dodatkowo przed deszczem chroni go wykładana skórzana klapa. Jego długość wynosi 31 cm, szerokość 14 cm, a wysokość 26 cm. W tornistrze żołnierze przechowywali całe dodatkowe wyposażenie, które spakowane było w następujący sposób:

                     jedna zmiana bielizny (1 Reserhemd und 1 Reservegattie) (na ścianie od pleców)
                     stempel do broni (u góry – ale miał go tylko podoficer)
                     nabrzusznik (poniżej)
                     ręcznik (złożony), a pod nim grzebień, szczoteczka do zębów, mydło, igły i nici
                     puszka ze smarowidłem (z lewej strony)
                     szczotka do ubrania lub butów (z prawej strony)
                     płótno workowe (3 Säckchen für Verpflegungsartikel) (na żywność)
                     racja żelazna żywności (Eiserneportion) (na spodzie – o wyżywieniu w c. i k. armii dowiecie się z dalszego opisu sylwetki żołnierza)

            Do tornistra od zewnątrz troczono także kilka innych elementów wyposażenia (wg przepisów z r. 1888):

                     płaszcz (Mantel) – zwinięty w rulon długości 106 cm, po bokach obwiązany skórzanymi trokami, troczonymi do boku tornistra
                     płachta namiotowa z płótna żaglowego (Zeltausrüstung) – w którą zawinięty był płaszcz
                     lekkie buty (1 Paar leichte Schuhe) – pod klapą tornistra
                     menażka blaszana z pokrywką (1 Menageschale) – w worku lniany, przytroczona za pomocą dwóch skrzyżowanych troków skórzanych  

            Prócz powyższego wyposażenia, które posiadał każdy żołnierz, niektórzy podoficerowie i żołnierze nosili dodatkowe elementy:

                     „Książka podoficera” (Notizbuch für Unteroffiziere) – nosili ją podoficerowie
                     deseczka drewniana z otworami do polerowania guzików od munduru galowego – również nosili ją podoficerowie (w okresie wojny zaniechano)
                     kuchenka polowa w pokrowcu (1 Kochgeschirr samt Überzug)
                     wiaderko na wodę (1 Wassereimer)
                     łopata w pokrowcu (1 Spaten mit Futteral) 
                     lampa naftowa (1 Laterne)
                     toporek w pokrowcu (1 Beilpicke mit Futteral und Tasche)
                     nożyce do cięcia drutu (1 Drahtschere)



Tornister amunicyjny (Patronentornister M. 1888)

 

Bagnet Mannlichera M. 95 (Bajonett M. 95)


Bagnet M.95 oficerski (na górze) oraz żołnierski (na dole)



Bagnet (Bajonett), czyli biała broń służąca do pchnięcia, mocowana u wylotu lufy karabinu, narodził się w swej ostatecznej formie we Francji pod koniec XVII wieku, zastępując pikę. Od tego czasu był nieodłączną bronią piechoty. Do połowy XIX wieku, najbardziej charakterystyczną jego formą był długi i cienki bagnet szpuntowy, służący jedynie do pchnięć. Karabin systemu Werndla wz. 1867 posiadał jednak, już długi szablasty bagnet, który mógł zastąpić także dawny żołnierski tasak. Podobny do tasaka był również bagnet Mannlichera wz. 1873/81. Późniejsze bagnety wz. 1888 i 1890 miały już formę masywnego sztyletu i były znacznie krótsze.


Taką formę ma również bagnet Mannlichera wz. 1895. Posiada on głownię nożową, ostrzem zwróconą do lufy karabinu. Składa się on z: 1) klingi (brzeszczotu) posiadającej ostrze, tylce, dwa wgłębce i wpust trzonkowy; 2) poprzeczki – gardy, której jedno ramie jest wykształcone jako pierścień i daje się nasuwać na lufę; 3) rękojeści z trzonkiem z dwóch okładek, ściągniętych dwiema śrubami trzonkowymi, oraz żelaznego trzewika trzonka, w którym osadzona jest klamka bagnetu, złożona z guzikowego przycisku, sprężyny zatrzasku i rygielka zaczepianego o nasadę bagnetu. Trzonek posiada rowek trzonkowy do wsuwania na nasadę (haczyk) bagnetu. Zdjęcie bagnetu uskutecznia się poprzez naciśnięcie guzika z równoczesnym podparciem rękojeści w górę. Pochwa wykonana jest z grubej blachy, wewnątrz przy wpuście znajduje się sprężyna uszczelniająca bagnet w pochwie, na zewnątrz – hak płaski do założenia pochwy na wieszak skórzany (żabkę). 

 

Łopatka w ramce (Spaten)



Łopatka posiadała charakterystyczny pięciokątny kształt z pięcioma nitami mocującymi ostrze do drewnianego trzonka. Sam trzonek zakończony był gałką. Łopatka troczona była do skórzanego pokrowca, który mocowano do pasa za pomocą oczka z knopikiem. Przed wypadnięciem z pokrowca, łopatkę zabezpieczał dodatkowy pasek okalający dolne wąsy łopatki. W ten sam pasek wpuszczano pochwę bagnetu, która dzięki temu pozostawała na miejscu podczas marszu. 




 

Toporek M. 1895 (Beilpicken)

 

Toporek piechoty otrzymywało 16 żołnierzy każdej kompanii. Byli jednak pozbawieni łopatki, która wydaje się bardziej przydatna podczas tworzenia prowizorycznych umocnień. Istniały co najmniej dwa warianty ostrza, które mocowano do żabki. Ta zaś była troczona albo do pasa głównego (w  miejscu łopatki) lub też do bocznej ściany plecaka głównego. Ponoć niektóre trzonki zaopatrzone były w regularne otwory o centymetrowych odstępach, które służyły za podręczną miarkę - jakże przydatną podczas np. pogłębiania okopów.

 

 


 







poniedziałek, 20 października 2014

Trzech panów w automobilu



 49 wpis na blogu

 

 


Odkryłem ostatnio świetnego pamiętnikarza. Co ciekawe, to nie żaden biały kruk, persona wyparta z podręczników do historii czy autor wspomnień wydanych w nakładzie 50 sztuk. Nic z tych rzeczy! Musze się nawet pokajać, gdyż do tej pory nazwisko to kojarzyło mi się głównie z nudą. Ilekroć WW przewijał się w podręcznikach, zastanawiałem się co musiałoby się stać by chcieć zajrzeć do relacji tego człowieka? 

Skoro pojawia się na łamach naszego bloga to zapewne ów WW musiał mieć coś do czynienia z Galicją? Nie inaczej – chłop to galicyjski, przywódca ludu i przewodniczący Polskiej Komisji Likwidacyjnej z jesieni 1918 roku. Wincenty Witos. Jego wspomnienia czytałem przygotowując scenariusz III etapu projektu Galicyjskie losy. Uczniowie na tropach przodków. Drugi tom tychże obejmuje ostatnie dni Wielkiej Wojny i okres II RP. 



Chciałem się z wami podzielić kilkoma urywkami z tego kapitalnego źródła, dotyczącymi chaosu jaki panował na ziemiach polskich na początku listopada 1918 r.. Tak tego – jakże opiewanego na szkolnych akademiach – listopada. 

Wincenty Witos wraz z grupą galicyjskich polityków wybiera się na ziemie byłego zaboru rosyjskiego. Jest początek listopada i Galicja zrzuciła właśnie jarzmo austriackiej „niewoli”. Czas zorientować się w nastrojach społeczeństwa warszawskiego. Do samochodu obok Witosa wchodzą Jan Stapiński (PSL Lewica) oraz Ignacy Daszyński (PPS-D Galicji i Śląska Cieszyńskiego). Dzięki zabiegom tego ostatniego posłowie otrzymali samochód wojskowy wraz z mającym zadbać o bezpieczeństwo pasażerów oficerem. 6 listopada o 4 po południu automobil rusza na północ szosą warszawską.

Ignacy Daszyński i Wincenty Witos w 1920 roku


Z wyjazdem z Krakowa spóźniliśmy się o cała godzinę dzięki panom socjalistom, którzy wybierali się jak na drugi świat. 

Pierwszy postój wypadł w Słomnikach gdzie okoliczna ludność rozbrajała ukrywających się po lasach Austriaków. Przed tymi ostatnimi przestrzegli podróżujących, członkowie miejscowej Polskiej Organizacji Wojskowej. 

Kiedy zbliżyliśmy się do lasów świętokrzyskich patrolujący oddział POW, złożony z kilku młodych, rosłych i tęgich chłopaków „zameldował” nam, że bardzo znaczne i uzbrojone oddziały austriackie znajdują się w lesie i że przejazd tamtędy może być bardzo niebezpieczny. Oni sami obawiają się do lasu zbliżyć, nam więc radzą nocą tamtędy nie jechać. Trochę nas ta wiadomość zaniepokoiła, lecz oficer jadący z nami z gęstą miną zawyrokował, że mimo niebezpieczeństwa nie radzi się zatrzymywać, a tylko dla ostrożności światło w aucie zgasić. 

Ilustracja do gry "Przepustka", rys. Cezary Szymański
Po bardzo krótkiej naradzie postanowiliśmy jechać, jednak światła nie gasić, obawiając się wypadku z autem, gdyż nikt z jadących nie znał dobrze drogi. Tak więc zostało. Szofer ruszył pełną parą, a myśmy z niepokojem patrzyli w ciemny las, wąską smugą reflektora wzdłuż drogi oświetlany. Wnet się przekonaliśmy, że ostrzegający nas peowiacy mieli rację. Z lasu przywitano nas strzałami, na szczęście zupełnie nieszkodliwymi. Jadący wszyscy udawali odważnych, trzymając przez cały czas w ręku rewolwery gotowe do strzału, z wyjątkiem mnie, bo nie miałem żadnej broni, i pomocnika szofera, Czecha, który skrył się jak mógł najgłębiej i nie chciał głowy podnieść dopóki nie wyjechaliśmy zupełnie na otwarte pole. 



Witos chyba nie przepadał za Daszyńskim. Przydługie owacje ludu na cześć tego posła socjalistów w Miechowie jeszcze jakoś wytrzymał. Kolejne w Jędrzejowie mocno zirytowały już naszego chłopskiego premiera. Ponownie nie udało się wyjechać następnego dnia z Kielc o ustalonej wcześniej porannej godzinie:

Odjazd się jednak opóźnił o całe dwie godziny, bo „przedstawiciela ludu pracującego” nie można było obudzić.

 Kolejny przystanek na trasie podróży posłów to Radom – z jakąż sympatią występujący obecnie w polskich „Internetach”:

Rozejrzałem się po mieście, gdyż po raz pierwszy byłem w Radomiu. Miasto wywarło na mnie dość nieprzyjemne wrażenie. Poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztandarów, powywieszanych na prawie każdym domu. Rzecz naturalna, że p. Daszyński był z tego niezmiernie zadowolony, darząc towarzyszy radomskich bardzo długą rozmową.


W tym samym czasie podróżnych zaskoczyła plotka o utworzeniu Tymczasowego Rządu Republiki Ludowej w Lublinie. Informacja ta zbiegł się z wypadkiem jaki w Kurowie przytrafił się Stapińskiemu. Szlaban nie wiedząc czemu spadł na głowę tego biednego ludowca. Sytuacja stała się tym dotkliwsza dla polityków, kiedy ich auto odmówiło posłuszeństwa 10 km przed Lublinem. Zataczającego się Stapińskiego trzeba było prowadzić, nim udało się namówić wreszcie jakiegoś włościanina do podwózki wozem.  Od strony Lublina płynął potok uciekinierów, zatrzymani zaś chłopi opowiadali:

Polacy przyszli do miasta i wybrali króla, wywiesili czerwone chorągwie, ludzi łapią do wojska, bo jakasi wojna ma się zaczynać.

Ciekawe, nieprawdaż?


Ilustracja do gry "Przepustka", rys. Cezary Szymański






W Lublinie posłowie gorączkowo chwytali newsy, starali się wybadać nastroje. Witos – mimo obecności (ponoć bez jego wiedzy) w rządzie lubelskim – postanowił szybko opuścić zrewolucjonizowane miasto, ów Piotrogród Rzeczypospolitej, i czym prędzej wracać do Krakowa. Droga powrotna i wypadki z rozbestwionym chłopstwem to temat na drugą część wpisu. 

Odezwa Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, materiał ze strony http://teatrnn.pl/

 
Oddziały wojsk polskich na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie, zdjęcie ze strony http://teatrnn.pl/

czwartek, 16 października 2014

Do moich wiernych Austryackich ludów



W październiku 1918 roku Państwa centralne przegrywały wojnę. Niemcy wycofywały się ku własnym granicom na zachodzie, a we Włoszech Austriacy doznawali właśnie olbrzymiej porażki pod Vittorio Veneto. Jeszcze większym zmartwieniem dla rządzących Austro-Węgrami była sytuacja wewnętrzna. Dla nas Polaków jesień 1918 roku to okres fenomenalnych sukcesów i wzruszających czynów. Tymczasem dla wielu… no właśnie kogo? Powiedzmy obywateli sypiącej się monarchii, był to najczarniejszy okres w życiu. Ich ojczyzna nie tylko upadała ale stawała się areną wielu krwawych zmagań, jakby cztery lata Wielkiej Wojny nie wyczerpały agresji u wszystkich narodów starej Europy. 

Ostatnią próbą ratowania Imperium była próba przebudowy państwa. Cesarz wyszedł z propozycją federalizacji monarchii, obdarzenia łaską niezależności wielu ludów. Akcja ta zakończyła się  niepowodzeniem. Cytując słowa Sienkiewiczowskiego Wierszułła:

Żołnierze latają po majdanie. Zdrada. Książę w strzemionach woła:
- „Tu jestem! Do mnie!" 
Nie słyszą go nie widzą. Ledwośmy księcia uratowali. 

Bo i jak w tych wielkim październikowym chaosie można było usłyszeć skromne słowa…rozsądku? Ów książę to oczywiście Karol I, ostatni władca Austro-Węgier. Przypomnijmy, że obecnie to błogosławiony Kościoła Katolickiego, który swoje wyniesienie na ołtarze zawdzięcza osobie, która z kolei zawdzięcza mu imię. Pewien podoficer cesarsko-królewskiego 56 pułku piechoty stacjonującego w Wadowicach postanowił na cześć ostatniego cesarza, a zapewne i podtrzymując rodzinną tradycję, nadać swojemu synowi imię Karol… ale to już zupełnie inna historia.

 
cesarz Karol I (1916-1918)

Poniżej oryginalna treść manifestu Do moich wiernych Austriackich ludów z 16 października 1918 roku.


Od czasu Mego wstąpienia na Tron, jest Mem niezachwianem dążeniem osiągnięcie dla wszystkich Moich Ludów upragnionego pokoju, jako też wskazanie Ludom Austryi dróg, na którychby mogły one niepowstrzymywane przez przeszkody i tarcia rozwijać zbawiennie swoją siłę plemienną i zużytkować ją skutecznie dla swej duchowej i gospodarczej pomyślności.
Straszliwe zapasy wojny światowej tamowały dotychczas dzieło pokoju. Bohaterskie męstwo i wierność, ofiarne znoszenie niedostatków i braków broniły chwalebnie Ojczyzny w tych ciężkich czasach. Srogie ofiary wojny musiały nam zapewnić honorowy pokój, u którego wrót dzisiaj z pomocą Bożą stoimy.
Obecnie należy niezwłocznie przystąpić do przebudowy Ojczyzny na jej naturalnych a przeto najpewniejszych podwalinach. Życzenia Ludów Austryi muszą być przytem starannie z sobą pogodzone i doprowadzone do urzeczywistnienia.
Postanowieniem Mojem jest przeprowadzić to dzieło przy swobodnem współdziałaniu Moich Ludów, w duchu tych zasad, na których oparli się sprzymierzeni Monarchowie w Swej propozycji pokojowej.
Stosownie do życzenia swych Ludów, Austrya stać się ma Państwem związkowem, w którem każdy szczep na obszarze swego osiedlenia tworzy swój własny organizm państwowy. Nieprzesądza się przez to bynajmniej zjednoczenia polskich obszarów z niepodległem Państwem Polskiem.
Miasto Tryest wraz ze swym obwodem, stosownie do życzenia swej ludności otrzymuje stanowisko odrębne.
To nowe ukształtowanie, nienaruszające w niczem integralności krajów Świętej Korony węgierskiej, ma zapewnić każdemu poszczególnemu państwu narodowemu jego samoistność; będzie ono jednak skutecznie ochraniać także wspólne interesy i wszędzie ta je uwydataniać, gdzie wspólność jest potrzebą życiową poszczególnych organizmów państwowych.
W szczególności będzie potrzebne zjednoczenie wszystkich sił, aby wielkie zadania, które wynikają jako następstwa wojny, rozwiązać skutecznie wedle zasad prawa i sprawiedliwości.
Aż do przeprowadzenia tego przekształcenia w drodze ustawodawczej pozostają w mocy bez żadnej zmiany urządzenia, istniejące dla ochrony ogólnych interesów. Mój Rząd otrzymał polecenie bezzwłocznego przygotowania wszystkich prac do przebudowy Austryi.
Do Ludów na których samostanowieniu będzie się opierało nowe państwo skierowuję Moje wezwanie, aby współdziałały w tem wielkiem dziele przez Rady Narodowe - które składając się z posłów do Rady Państwa każdej narodowości - mają zastępować interesy Ludów w stosunku wzajemnym do siebie oraz w odniesieniu do Mojego Rządu.
W ten sposób niech Ojczyzna nasza, wzmocniona jednomyślnością składających ją narodów wyjdzie z burzy wojennej jako związek wolnych Ludów.
Oby błogosławieństwo Najwyższego towarzyszyło Naszej pracy, by wielkie dzieło pokoju przez Nas podjęte stało się szczęściem wszystkich Moich Ludów.


Wiedeń, 16 października 1918.