Rękopis zielenieckiej Kroniki
Pisząc
o Wielkiej Wojnie bardzo często zapominamy o ogromnych zniszczeniach
i cierpieniach, które przyniosła ludności cywilnej. Nie zawsze
były one skutkiem bezpośrednich działań wojennych czy dziełem
wroga. Nieraz własne wojska dawały się nieźle we znaki cywilnej
ludności. Również wojska austro-węgierskie dopuszczały się
wielu zbrodni na terenie Galicji, nie mówiąc już o wszelkich
nadużyciach, które silnie odbiły się w świadomości, dotychczas
lojalnych poddanych Wiednia. Wojna, która tak silnie dotknęła
Galicję, tragicznie zakończyła mit tej sielskiej i spokojnej (choć
biednej) krainy rządzonej przez dobrotliwego cesarza. W roku 1918
nastroje wśród mieszkańców Galicji niczym nie przypominały
entuzjazmu i nadziei sprzed czterech lat.
Ślady
tych dramatycznych wydarzeń odnajdujemy często w źródłach,
przede wszystkim licznych wspomnieniach, relacjach, dziennikach. Te
publikowane, głównie w okresie międzywojennym, pisane często
przez znanych polityków, wojskowych, ludzi kultury, nauki, ogólnie
ludzi należących do elity, noszą jednak ślady autocenzury i
przekazują nie same obrazy z przeszłości ale własną wizję tej
przeszłości. Zupełnie inaczej jest w przypadku relacji,
najczęściej nigdy nie publikowanych, pozostawionych przez prostych
świadków tych wydarzeń. Takim świadkiem był proboszcz parafii w
podkrakowskich Zielonkach ksiądz Konstanty Łabądź, który opisał
trudne lata wojny w parafialnej kronice.
Kościół parafialny pw. Narodzenia NMP w Zielonkach
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Parafia_Narodzenia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Marii_Panny_w_Zielonkach)
Zielonki,
to wieś leżąca około 8 km na północ od centrum Krakowa,
wchodząca w obręb krakowskiej twierdzy. Znajduje się tu
artyleryjski fort 45 "Marszowiec" zbudowany w latach
1884-1886, zmodernizowany w latach 1910-1914. Wraz z trzema bateriami
stanowił część kompleksu V grupy warownej twierdzy (pomiędzy
Zielonkami a Mistrzejowicami), osłaniającego przygraniczny,
północny odcinek. Wszystkie wsie w obrębie fortyfikacji były
objęte tzw. rewersem demolacyjnym, co oznaczało, że na każde
żądanie władz wojskowych zostaną one rozebrane w celu odsłonięcia
przedpola fortów.
Widok z powietrza na fort artyleryjski 45 "Marszowiec"/ "Zielonki" (http://bymarszal.pl/blog/2010/10/25/krakowskie-forty-z-powietrza/)
Od
początku sierpnia 1914 r. twierdza Kraków przygotowywała się do
odegrania swojej militarnej roli. Początkowo jednak wydawało się
niemożliwym, żeby po opuszczeniu przez Rosjan Królestwa Polskiego
przybliżył się do niej front. Jednak już na początku września
poczęły dochodzić niepokojące wiadomości o klęskach armii
austro-węgierskiej na wschodzie i utracie Lwowa, a magistrat zaczął
przygotowywać się do ewakuacji ludności. Na początku listopada
sytuacja była już naprawdę groźna, jak zanotował Jan Dąbrowski:
Moskale się jakoś nie spieszą. Kraków się jednak przygotowuje...
Naokoło miasta w promieniu paru kilometrów popalono wsie, by
nieprzyjacielowi nie dać schronienia, ludność wydalono. Cała
okolica pokryta jest jak koronką nowymi fortami, szańcami itd. Z
miasta wydalają wszystkich nie mających prowiantu na trzy
miesiące1.
(http://www.bildarchivaustria.at/Bildarchiv//BA/958/B14265778T14265783.jpg)
Ostatecznie,
7 listopada zarządzono przymusową ewakuację miasta, ogłaszając,
że Rosjanie bezpośrednio zagrażają twierdzy. Stale też trwały
prace nad przygotowywaniem twierdzy do obrony, wysiedlano ludność
okolicznych miejscowości, z której znaczna część szukała
schronienia w Krakowie, resztę ewakuowano na południe i zachód od
miasta. Los tych ludzi był najgorszy, gdyż utracili domy rozebrane
na potrzeby przygotowania przedpola twierdzy i znaczną część
dobytku. Ten los spotkał również Zielonki i naszego świadka tych
wydarzeń ˗
księdza proboszcza Konstantego Łabądzia, któremu oddajemy teraz
głos2:
"Ilustrowany Kuryer Codzienny", 1914, 267 (10 XI)
[...]
Toteż ku radości wielkiej w r. 1914 na św. Annę zaprosiłem
sąsiadów, kolegów by wspólnie cieszyć się tem co mogłem dotąd
zrobić. Niestety
w ten dzień właśnie doszła nas wiadomość, że wybuchła wojna
Austryi z Serbią3.
Wrażenie
to wielkie zrobiło na wszystkich, przecież nikt nie przypuszczał,
że obejmie całą Europę a nawet cały świat, dosięgnie w
skutkach i moją parafię. [...] W
niedługim czasie bo już 8 sierpnia przeciągało przez Zielonki
wojsko to niemieckie to czeskie – na Moskali pod Kraśnik i
Lublin4.
Z ciekawością wielką się przyglądałem –
kazałem wynosić mleko żołnierzom, nie przypuszczałem, że w
niedługim czasie to samo wojsko w panice wracać będzie pod Kraków,
by tutaj Moskalom stawić opór.
Kronika Kościoła Parafialnego w Zielonkach t. I,
od 1878 - cenne źródło do historii lokalnej
Już
z początkiem września poczęły dochodzić wiadomości, że w
niedługim czasie wszyscy z okolic fortów będą ewakuowani. Z
początkiem września poczęto burzyć Bibice, Zielonki, Pękowice5.
Panika ogarnęła całą parafię. Burzono domy bez serca, z Bibic
zmuszeni byli wynieść się do Rącznej około Liszek. Chowali
dobytek po strychu a żołnierze kradli co zostało, nawet bagnety
przykładali kobietom do piersi nie pozwalając im zabrać swego
dobytku. To samo działo się w Zielonkach. Zburzyli żołnierze w
dwóch tygodniach 13 domów, całe Pękowice.
Od
października na plebanii ulokowała się cała kompania wojska
czeskiego z kapitanem na czele. Wiele przeszedłem z tym kapitanem
dlatego, że nie pozwoliłem umieścić konia w stajni kościelnej,
ale kazałem go umieścić pod szopą. Urządził rewizję w
mieszkaniu i piwnicy, badając czy nie ma połączenia z Moskalami, a
ci wtedy byli pod Kraśnikiem i pod Lublinem i Dęblinem6,
nawet urządził rewizję w kościele, poczem z całą kompanią
ulokował się na plebanii w budynkach gospodarczych. Wiele
przeszedłem w tym czasie [...] Wiadomości jednak coraz więcej
dochodziły, że w niedługim czasie Zielonki i Tonie będą
ewakuowane.
Mapa interesujących nas okolic
(http://panoramy.zbooy.pl/gallery/fort-bibice-front/mapa1904-bibice-marszowiec.jpg/e)
Z końcem października coraz więcej przeciągało
wojska przez Zielonki, treny7
po kilka dni jechały przynosząc coraz to groźniejsze wiadomości.
W istocie 4-go listopada zjechał w niedzielę po południu na
plebanię cały sztab z 30 jeńcami. Zajął też plebanię i
budynki, że nawet ruszyć się nie mogłem. W pokoju sypialnym spało
nas 10, trzech kapitanów, trzech audytorów8
trzech kapelanów i ja – wytrzymać już nie mogłem! Po nocach
spać nie mogłem – a w dzień znowu nie mogłem pracować. 9
listopada spadła wiadomość, że Zielonki będą ewakuowane. W
trzech dniach
wszyscy
mają się wynieść9.
Wrażenie piorunujące zrobiło to na wszystkich. Zielonki miały się
wynieść do Kleczy, do Radoczy, Tonie do Rybnej
i
Czułówka. [...] Ludzie z Zielonek częścią
ulokowali się w Branowie.
Zamożniejsi po przedmieściach, biedniejsi pojechali do Kleczy pod
Wadowice, z Toni ewakuowani byli do Rybnej do Czułówka, z Bibic do
Rącznej. Tak cała parafia się rozproszyła z wyjątkiem Witkowic i
Górki Narodowej. W niedzielę 11-go listopada
odprawiłem sumę. Po sumie przemówiłem do ludzi. Mówić nie
mogłem wiedząc co się dzieje z parafią. Ludzie dobrze odczuli,
tak płakali, że jeden jęk był w kościele. W
Krakowie polecił mi książę Biskup opiekę nad dwoma szpitalami
rannych żołnierzy. Zatem w tym czasie zaopiekowałem się niemi i
kościołem w którym odprawiłem msze św. W niedzielę jeździłem
na sumę do Witkowic, gdzie po sumie chrzciłem i inne czynności
duszpasterskie sprawowałem.
Dom Fr. Łyska w Bibicach, zniszczony przez wojnę 1914
(http://malopolskie.fotopolska.eu/172338,foto.html?o=miasto2202)
Na
plebanii zaś zamieszkało wojsko gospodarując po swojemu, w
budynkach gospodarczych rozlokowano konie, żywiąc je oczywiście
sianem moim. W tym czasie ewakuacji poniosłem kolosalne straty.
Wiele rzeczy przy wynoszeniu mi skradziono: lampy, krzesła, książek
wiele, wiele pamiątek, wiele buraków, ziemniaków, siana, co gorzej
zabrali wiele drzewa ze stodoły. Spalono parkany, na strychu zabrano
wiele książek, nawet z kościoła skradziono 2 lichtarze, wiele
świec i dywan.
Niestety,
nie można było w tym czasie nikomu nic powiedzieć, bo każdy
żołnierz był panem,
a
już kapral, oficer a kapitan władcą życia i śmierci. Wiele strat
i szkody ponieśli ludzie, żołnierze to świnie to krowy
zabierali, z całą bezczelnością domy rozbierali. Pod stodołami
palili ognie i grzali się – nie zważając, że stodoła się
spali, w stajniach pod konie pszenicę niemłóconą ścielili, nie
oszczędzali niczego i nikogo.
Na
Boże Narodzenie wyjechałem naprzód do Witkowic. Tam odprawiłem 2
Msze św. potem pojechałem do Zielonek do kościoła, by tu odprawić
Msze św. dla wojska. Przyjechawszy do Zielonek zastałem w plebanii
pełno wojska, podwórze całe zabite wozami, budynki gospodarcze
zajęte. Wrażenie zrobiło na mnie obozu wojennego. W kościele na
Mszy św. było pełno wojska z majorem Fischerem na czele, który
dyrygował ich śpiewem. Po Mszy św. zaprosił mnie na obiad do
szkoły i tam razem z oficerami spożyłem obiad.
W
styczniu roku 1915 już jeździłem na sumę do kościoła. Ludzie
przywiązani do swego kościoła z Krakowa po śniegu brnęli, by
tylko w swoim kościele być na Mszy św. Wielce ciszyłem się tem
objawem przywiązania do kościoła. [...] W
lutym wybrałem się do moich parafian do Kleczy. Ucieszyli się
serdecznie na tem wygnaniu, a że książę Biskup ofiarował z
komitetu dla ewakuowanych10
700 koron, zakupiłem z Panią Pelczar różnych rzeczy: płócien,
chustek, by każdego tam obdarować. Ucieszyli się serdecznie
widokiem mojem, wyspowiadali się i przyjęli Komunię św.
Na
pierwszego marca pozwolono wrócić do Zielonek,
kiedy
Moskale usadowili się nad Nidą11.
Radość wielka ogarnęła wszystkich na tę wiadomość, chociaż
wiedziano, że w tym czasie żołnierze wiele poniszczyli. Z ochotą
wielką wszystko wracało. I ja też czemprędzej przenosiłem się
do Zielonek. Plebanię odrestaurowaną w 1913 r.
zastałem
kompletnie zniszczoną, ściany obite i zanieczyszczone, w pokojach
pełno nawozu, zamki zepsute, szyby powybijane. W
budynkach gospodarczych, w stajni zniszczone żłoby, w stodole też
ściany rozebrane, parkany zniszczone, na podwórzu pełno nawozu.
[...] Energicznie zabrałem się do czyszczenia plebanii i budynków
gospodarczych, zachęcając tem samym ludzi, by z tą samą energią
w swoich gospodarstwach porządki porobili. Ludzie oczywiście
zebrali się ochoczo do porządków. I powoli wieś do dawnego
wyglądu wracała. Niestety nie wiedzieliśmy jak skończy się
sytuacja nad Nidą
– dlatego znów z niecierpliwością wyczekiwano wyniku tej
sytuacji. Kiedy pomyślnie zakończyła się sytuacja dla Austryi i
Prus – trochę w Zielonkach i w Toniach – w parafii ludzie
odetchnęli...
Odbudowany dom wraz z zabudowaniami gospodarczymi tegoż Fr. Łyska w Bibicach
(http://malopolskie.fotopolska.eu/172339,foto.html)
Panorama Zielonek z widokiem na sygnaturkę kościoła parafialnego
(http://www.roweremprzezzielonki.pl/galeria)
1J.
Dąbrowski, Dziennik 1914-1918, Kraków 1977, s. 46, zapiska pod
datą 15 XI 1914
2
Cała kronika parafii pw.
Narodzenia NMP w Zielonkach obejmuje 3 tomy i poprowadzona jest od
r. 1878. Te fragmenty spisane przez księdza Konstantego Łabądzia
obejmują lata 1913-1920. Udostępnione przez dyrektora biblioteki
publicznej w Zielonkach, zostały odczytane i opracowane przez: S.
Białowiejską-Chuchmacz, M. Białowiejskiego i F. Bugajskiego.
3
Informacja jest nieścisła. Austro-Węgry
po zamachu w Sarajewie ( 28 czerwca 1914) wystosowały 23 lipca
stanowcze ultimatum do rządu serbskiego. 24 lipca w
Austro-Węgrzech zarządzono częściową mobilizację. 25 lipca
Serbia ogłosiła mobilizację i odpowiedziała negatywnie na
ultimatum. Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii 28 lipca, nie
zaś na św. Annę czyli 26 lipca.
4
Ksiądz
kierował się zapewne głośnymi informacjami prasowymi o
zwycięstwie I Armii austro-węgierskiej w bitwie pod Kraśnikiem (
23-25 sierpnia 1914) w której brało udział wielu żołnierzy
Polaków z I Korpusu Krakowskiego. W wyniku tej zwycięskiej bitwy,
armia austro-węgierska posunęła się na przedpola Lublina, jednak
nie udało się jej zająć miasta. Klęska 3. Armii pod Lwowem i
odwrót wojsk na początku września 1914 r. zmusił 1. Armię do
wycofania się z zajętego terenu Lubelszczyzny. Przez Zielonki z
całą pewnością nie przeciągały wojska 1. Armii w tym nasz
"13". Przez Zielonki mogły natomiast już 8 sierpnia
przeciągać wojska grupy Kummera działającej w Królestwie
Polskim po Kielce i Sandomierz, w tym 7 Krakowska dywizja kawalerii,
95 praska dywizja pospolitego ruszenia i 106 ołomuniecka dywizja
pospolitego ruszenia. W jednostkach tych służyło więc wielu
Czechów i Niemców.
5
W
miejscowościach tych znajdowały się obiekty twierdzy Kraków,
forty: 45 "Zielonki", 45a "Bibice", 44a
"Pękowice", z tej racji wsie objęte były rewersem
demolacyjnym.
6
W
październiku 1914 r. front przebiegał na linii Wisły. Wojska
niemieckie i austro-węgierskie podjęły ofensywę na Warszawę i
twierdzę Dęblin, która jednak pod koniec października, z powodu
przewagi rosyjskiej zakończyła się odwrotem państw centralnych
na linię Warty i wielką ofensywą rosyjską.
7
Treny
– wozy taboru wojskowego.
8
Audytor
– urzędnik sądownictwa wojskowego.
9
Przymusową ewakuację mieszkańców Krakowa nie posiadających
przepustek pozwalających na pobyt w twierdzy ogłoszono już 7
listopada.
10
Biskup krakowski Adam Stefan książę Sapieha założył komitet
dla ratowania ludzi dotkniętych klęską wojny, który w marcu 1915
r. otrzymał oficjalny statut i nazwę: Książęco-Biskupi Komitet
Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny (KBK).
11
Operacja limanowsko-łapanowska i generalna tzw. ofensywa grudniowa
wojsk austro-węgierskich spowodowała przesunięcie frontu w
odcinku 1. Armii na linię rzeki Nidy. Front ustabilizował się na
tej linii aż do przełamania gorlickiego w maju 1915.
Literatura:
J. Dąbrowski, Dziennik 1914-1918, Kraków 1977
Kronika Kościoła Parafialnego pw. Narodzenia NMP w Zielonkach, t. II (w posiadaniu parafii)
H. Łukasik, Twierdza Kraków. Wokół krakowskiej twierdzy. Epizody, bohaterowie, ślady bitwy o Kraków 1914, cz. 4, Międzyzdroje-Kraków 2009