Franciszek Józef

Franciszek Józef

czwartek, 27 lutego 2014

Ostatni świadek



Dokładnie dzisiaj, 27 lutego, przypada bardzo ciekawa i wzruszająca rocznica. To właśnie 3 lata temu zmarł ostatni żołnierz I wojny światowej. Zamknął on dla nas ostatnią stronę rozdziału w wielkiej księdze świadków historii. Mężczyzną tym był Frank Buckles ze Stanów Zjednoczonych. Urodził się w 1901 roku, i gdy do światowej pożogi przystąpiły również USA, dołączył do Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Nie od razu to się mu jednak udało, jego wątła i drobna sylwetka budziła obawy członków komisji lekarskiej. W końcu jednak został przyjęty i wyruszył do Europy na pokładzie RMS Carpathia. Tak, dokładnie tej samej Carpathii, która 5 lat wcześniej spóźniła się z pomocą dla tonącego Titanica. Co ciekawe, Carpathia podzieliła jego los - statek ten został storpedowany i zatonął 17 lipca 1918 roku.

RMS Carpathia

Frank służył jako kierowca ambulansu oraz motocykla. Nie strzelał do Niemców, ale wojnę widział z bliska. Jej koszmar na tyle wpłynął na jego psychikę, że dokładne sceny z pobojowisk, wspominał 80 lat później, gdy dochodził do setnego roku życia. 

The British and French troops were in bad shape – even guys about my age looked old and tired. After three years of living and dying inside a dirt trench, you know the Brits and French were happy to see us "doughboys.

Frank Buckles w wieku 16 lat

Po zawieszeniu broni, Buckles zajmował się eskortowaniem jeńców do Niemiec. Od jednego z nich otrzymał pas ze słynną dewizą Gott mit Uns, który przechowywał do końca życia. Do kraju powrócił w 1919 roku, jednak nie zakończył na tym swoich wojennych przygód. W latach czterdziestych załatwiał swoje biznesowe sprawy na Filipinach. Po inwazji Japończyków na wyspę, dostał się do obozu dla internowanych, gdzie spędził kolejne trzy lata życia. Po wyzwoleniu powrócił do USA, gdzie wziął ślub i powiększył swoją rodzinę. Przeniósł się na zakupione gospodarstwo w Wirginii, którym gospodarował jeszcze w wieku 103 lat wtedy jeszcze jeździł dalej ciągnikiem! W 2008 roku, po śmierci dotychczasowego „lidera” Harry’ego Richarda Landisa, został ostatnim żyjącym uczestnikiem Wielkiej Wojny. Przeżył 110 lat, w tym 94 już po zakończeniu walk na froncie zachodnim pierwszej wojny światowej. 


Frank Buckles w wieku 107 lat

O rok starszy od Franka był Józef Kowalski (1900-2013), ostatni weteran wojny polsko-bolszewickiej, który zmarł pod koniec zeszłego roku.

Uwadze polecamy stronę http://pershingslastpatriot.com/

Wkrótce opublikujemy kolejnym wpis poświęcony ostatnim świadkom historii pierwszej wojny światowej.

środa, 26 lutego 2014

Pierwszowojenne rozkładówki


Odetchnijmy na chwilę od świstu kul, eksplozji granatów oraz skowytu rannych. Pochylmy się – cytując pewne Radio – nad losem i troskami przeciętnego, szarego piechura. Walczący na froncie żołnierze  każdej armii  tęsknili za domem, rodziną lub ukochaną. A jeśli w życiu młodego mężczyzny jeszcze jej nie było, to za kobietą jako taką. Jej namiastką w okopowych realiach były fotografie ślicznych damulek, które trafiały do żołnierzy. Za oceanem rodził się już jednak nowy styl przedstawiania kobiet, tzw. pin-up.
 

Mało kto wie, że ojciec tzw. dziewczyn pin-up pochodził z Wiednia, w którym urodził się w 1874 roku. Raphael Kirchner, bo o nim mowa, uczęszczał jako student na wykłady Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. Jednak już  w wieku 26 lat, w 1900 r., porzucił chleb Najjaśniejszego Pana i wyemigrował do Paryża, gdzie tworzył ilustracje dla bardzo renomowanego czasopisma,  La Vie Parisienne. Zgodnie z tematyką tygodnika rysował scenki z życia towarzyskiego, kulturalnego oraz secesyjne obrazki przedstawiając płeć piękną. Kobiece akty, łączące motywy kultur całego świata (np. powiew orientalnej erotyki w jego cyklu Gejsza), również nie były mu obce. 


Raphael Kirchner, Danseuses de Montmartre
Na wieść o wybuchu wojny przeniósł się jednak do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował do swojej śmierci w 1917 roku.  Jego sława rozkwitła właśnie w tym strasznym dla ludzkości okresie. Stało się to za sprawą tworzonych przez niego ilustracji powabnych dziewczyn, które to ilustracje były wysyłane w tysiącach egzemplarzy do żołnierzy walczących na froncie. Początkowo na front trafiały jego wcześniejsze prace - np. piękności paryskiej dzielnicy Montmartre, o których wiadomo było, że są lesbijkami. W czasie pokoju, rysunki wywoływały skandale. Teraz, nikt nie zaprzątał sobie głowy tańczącymi kobietami, których podobizny zapełniały pierwsze - jeszcze niewyszukane - okopy tej wojny. Z czasem Kirchner zaczął tworzyć specjalnie dla walczących - tak powstały słynne "Kirchner girls". Główną modelką Kirchnera była jego żona Nina. Na wieść o śmierci męża, piękna Nina popełniła samobójstwo. 










Co ciekawe odbiorcami „Kirchner girls” nie byli ziomkowie autora - ani żołnierze austrowęgierscy, ani nawet niemieccy. Dziewczynki Kirchnera trafiały do okopów i schronów obsadzonych przez Doughboy’ów oraz Tommy’ch, czyli żołnierzy Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego oraz Brytyjczyków. Rysuneczki te trafiały na front publikowane w czasopiśmie The Sketch, które mogli subskrybować żołnierze. Wycięte dziewczynki były przypinane do ścian czy stropów ziemianek lub pieczołowicie chowane w kieszeniach. Stąd ich nazwa pin up – przypiąć, powiesić. W czasopiśmie tym pojawił się raz zestaw sześciu okopowych wierszy, poświęconych twórczości Kitchnera. Jak twierdził podmiot liryczny jednego z nich, przypięte dziewczyny były the only piece of femininity among six males. Smutna rzeczywistość. 

Zdjęcie z "The Illustrated War News" przedstawiające przypięte "Kirchner girls" w okopie w okolicach Ypres.

Rysunek z grudniowego (1915 r.) numeru The Sketch, który przedstawia wnętrze schronu przyozdobionego "Kirchner girls"; Gosling L.,Brushes and Bayonets: Cartoons, Sketches and Paintings of World War I, 2008

Sylwetki kobiet, nieraz śmiałe i erotyczne, były nieodłącznym elementem osobistego „wyposażenia” żołnierzy. Niektórzy walczący – zwłaszcza młodzi podoficerowie – kolekcjonowali pin-up’owe wizerunki dziewcząt. Kolekcjonowanie szybko przeradzało się w rywalizację, której stawką były nie tylko walory wizualne papierowych dam, ale i prestiż.  Skoro było zapotrzebowanie, rynek szybko na nie odpowiedział – w okopach pojawili się żołnierze, o których było wiadomo, że są w stanie załatwić wiele ciekawych widokówek. Kolejny ślad obecności „dziewczynek” w okopach znajdujemy w jednym z numerów Kemmel Times’a – okopowej gazetce brytyjskich żołnierzy:

O where is Bob of the big moustache?
An allien adjutant shoots
For the Major-man that I used to know
With his Kirchner ladies all in a row
And his seventeen pairs of boots


Raphael Kirchner, Zeppeliny nad Paryżem
 
Raphael Kirchner

Tak więc choć styl pin-up kojarzy nam się głównie z Ameryką i latami pięćdziesiątymi, trzeba pamiętać, że popularnością cieszył się już podczas Wielkiej Wojny. Sam Kirchner zaś był inspiracją dla znanego, i już łączonego bez wątpliwości ze stylem pin-up, peruwiańskiego artysty Alberto Vargas’a. Ale to już inna historia…

Alberto Vargas

czwartek, 20 lutego 2014

Żołnierz polski 24/7


Życie żołnierza armii austro-węgierskiej nie było proste ani wygodne. Wbrew obiegowej opinii, przesiąkniętej szwejkostwem, infanterzysta Jego Cesarsko-Królewskiej Mości w boju nie próżnował. Zwłaszcza w okresach intensywnych walk, czasu na odpoczynek czy czczą gadaninę było niezwykle mało. Jak wiele wysiłku w gorlickie zwycięstwo musieli włożyć polsko-czesko-niemiecy żołnierze z 100 pułku piechoty z Cieszyna świadczy powyższy dokument. Jest to autorski załącznik do pracy dowódcy tych żołnierzy Franciszka Latinika Żołnierz Polski pod Gorlicami w 1915 roku. Działalność 100 Pułku Ziemi Cieszyńskiej. Tabelka ta, czy raczej harmonogram, przedstawia zadania żołnierzy 100pp podczas jedenastu kluczowych dni operacji gorlickiej (od 29 kwietnia do 9 maja 1915 r.).

W ciągu jednego dnia (np. 6 maja) wojacy Latinika brali udział w pościgu za wycofująca się armią carską, prowadzili walki pozycyjne nad Wisłoką, a także ruszali forsownym marszem. Innego dnia walki przeplatane były robotami ziemnymi oraz przygotowywaniem pozycji do szturmu. Często na spoczynek udawali się dopiero po godzinie 20.00 a nawet później bądź wcale. 

Powyższe zestawienie doskonale wprowadza w nastrój batalii, jaka rozgorzała w pięknej majowej aurze na stokach wzgórz i w malowniczych, sennych miasteczkach Podkarpacia. Owe czerwone pasy z powyższego zestawienia, opisane starciami patroli, szturmami czy pościgami, wkrótce odmalujemy w szczegółach słowami samego Franciszka Latinika. 


fragment okładki wspomnianej pracy Latinka


Ps. Dostaliśmy zaproszenie do udziału w inscenizacji bitwy gorlickiej w Sękowej w maju tego roku. Krakowskie Dzieci zbierają siły!