hrabia Andrzej Kazimierz Potocki |
Choć ród Potockich jest w Polsce dość
dobrze znany, mało kto pamięta o jednym z młodszych przedstawicieli tej
rodziny. Przypomnijmy o tragicznych losach marszałka Sejmu Krajowego Galicji i namiestnika
tejże hrabiego Andrzeja Kazimierza Potockiego.
Okazja ku temu jest bardzo dobra. Wczoraj, 12 kwietnia, minęło dokładnie 106
lat od zamachu, o którym wiele w podręcznikach nie napisano.
Była godzina 13:30,
gdy we Lwowie do pokoju namiestnika wkroczył student III roku filozofii Uniwersytetu
Lwowskiego, Mirosław Siczyński. Umówiony
na audiencje, ów urodzony w Czerniowcach 21-letni Ukrainiec, dobył rewolwer i
oddał cztery strzały w kierunku hrabiego Andrzeja. Śmiertelnie ranny namiestnik
miał ponoć jeszcze wyszeptać „telegrafujcie cesarzowi, że
byłem jego wiernym sługą”. Natomiast Siczyński po wyprowadzeniu go przez ochronę na korytarz, rzekł do czekających
na posłuchanie ukraińskich chłopów „to za waszą krzywdę, za wybory”. Wybory
do sejmu krajowego, przed którymi Potocki
starał się nawiązać współpracę z opozycją ukraińską. Porozumienie w sprawie przyszłej
obsady stanowisk zostało jednak przekreślone na skutek sprzeciwu członków obozu
politycznego Potockiego. Napięcie narastało, dochodziło do prowokacji. Zamach
miał być wyrazem sprzeciwu ludu ukraińskiego, realizującego swoje narodowe
aspiracje.
Mirosław Siczyński, zdjęcie z 1909 r. |
Ciekawe są dalsze losy
zamachowca. Ów filozoficznie ukształtowany młodzieniec otrzymał oczywiście karę
śmierci. Lecz – lewicowe nastroje panoszyły się już wtedy w Galicji – ze względu
na obawę przed zamieszkami, zamieniono karę na 20 lat. Szybko jednak zbiegł
(może ktoś mu w tym pomógł?) do Szwecji, a w 1914 r. przeniósł się do Stanów Zjednoczonych.
Tam zaś rozpoczął ekhm… „karierę” polityczną.
Warto poczytać więcej o karierze
hrabiego, jego pasji do kolekcjonowania dzieł sztuki oraz działalności
gospodarczej. A najlepszym miejscem na tego typu refleksje są oczywiście
podkrakowskie Krzeszowice. Tam hrabia urodził się, i tam w kościele św. Marcina
został pochowany w rodzinnym grobowcu.
Kościół św. Marcina w Krzeszowicach |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz