Franciszek Józef

Franciszek Józef

wtorek, 29 października 2013

Cygaro poproszę!



Publikacje krótkich notek, inspirowanych wspomnieniami uczestników walk w Galicji, chciałbym rozpocząć od postaci dość dobrze znanej w Polsce. Mam na myśli węgierskiego dziennikarza i pisarza Ferenca Molnara, który w latach 1914-1915 był korespondentem wojennym w Galicji. Jego przetłumaczone na język polski wspomnienia Galicja 1914-1915 ukazały się w 2012 r. Autor Chłopców z placu broni zawarł w nich niezliczoną ilość historii z życia zwykłych żołnierzy i świeżo upieczonych bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem czynu węgierskiego. Choć są to pamiętniki wojenne, wiele w tekście poetyckich opisów i chwil zadumy, a także ludzkiego humoru. I właśnie od takiej zabawnej scenki chciałbym rozpocząć:

Okładka książki



Grudzień 1914 r. gdzieś na słowackiej stacji kolejowej pełnej rosyjskich jeńców

"- Pan jest korespondentem wojennym?
- Jestem.

- Węgrem?

- Tak.
Pokazuje mi notesik, do którego przed chwilą coś wpisywał.
- Wobec tego poproszę pana o grzeczność. Zabiorą mnie do obozu jenieckiego na Węgrzech. Ja sobie w tej książeczce zapisałem prośby po węgiersku, które będą mi przydatne. (…) Teraz ja odczytam, a pan niech powie gdzie jest błąd. Dobrze?
- Dobrze - mówię.
(…)
Czyta po węgiersku bardzo zgrabnie wymawiając poszczególne słowa:
- Proszę szklankę wody.
Patrzy na mnie
- Dobrze – mówię.
- Poproszę kawałek chleba. Proszę wymienić pieniądze rosyjskie. Proszę zasłać łóżko. Proszę oczyścić ubranie. Proszę wyczyścić moje buty. Proszę przynieść wody do mycia. Proszę mydło.
Patrzy na mnie
- Bardzo dobrze – mówię.
- Proszę przynieść cygara. Proszę przynieść papierosy. Proszę zdobyć gazetę niemiecką. Proszę zameldować komendantowi, że chcę z nim rozmawiać. Herbatę proszę. Kawę czarną proszę. Proszę nikomu nie mówić.
- Jak? – pytam – Nikomu nic nie mówić? Po co to panu?
Zamyka notes z trzaskiem, chowa do kieszeni. Dopiero wtedy uświadamia sobie, że nie rozumiejąc tekstu przeczytał i to. Ponuro z wyrzutem patrzy na mnie i siada z powrotem przy ognisku na ogrodowym krześle.
- Pan wybaczy – mówi, - że pana fatygowałem.
Dwoma rękami złapał krzesło pod siedzeniem i siedząc już odwrócił się do mnie plecami razem z krzesłem."
  Molnar F., Galicja 1914-1915, Warszawa, 2012, s. 39

Rosyjscy jeńcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz