Franciszek Józef

Franciszek Józef

piątek, 6 grudnia 2013

Niech Pan mnie poratuje! Jestem Polak!

 Krótki ślad bratobójczych walk z początku I wojny światowej możemy odnaleźć w pamiętnikach Romana Dyboskiego. Człowiek ten był urodzonym w Cieszynie wiernym poddanym najjaśniejszego pana, którego zainteresowania skupiały się na filologii i historii literatury angielskiej. Już jako profesor naszego Uniwersytetu Jagiellońskiego został wcielony do 16 pułku piechoty obrony krajowej (L.I.R. 16) i wysłany do walki z Moskalami.


kappenabzeichen L.I.R. 16

 Jako dowódca jednej z kompanii walczył już po zatrzymaniu „rosyjskiego walca parowego” w grudniu 1914 r. w okolicach Pińczowa. Tak wspomina walkę, po której dostał się do mającej trwać siedem lat niewoli. Przebywając m.in. na Syberii był nie tylko świadkiem ale i uczestnikiem rosyjskiej wojny domowej, służąc później w 5 Dywizji Strzelców Polskich. A więc:

„Dnia 21 grudnia o świcie, na czele kompanii 16-go (krakowskiego) pułku piechoty obrony krajowej austriackiej, szedłem do szturmu od błotnistych brzegów Nidy na wzgórza na południe od miasteczka Pińczowa, zajęte przez Moskali. Gdyśmy się wdarli wreszcie do okopów, w których nas w ten sam dzień wieczorem miała zagarnąć do niewoli piechota rosyjska, zastałem tam oficera rosyjskiego, leżącego obok karabinu maszynowego, z którego całe rano pluł do nas kulami. Już się do oficera dobierali nasi sanitariusze, zaczynając, jak zwykle, od zegarka, nie od rany. Ranny słyszy wokoło siebie różne „Rany Boskie!” i „Psia mać!” naszych wiarusów, widzi u mnie oficerskie odznaki i woła:
„Niech Pan mnie poratuje! Jestem Polak!”
Dopilnowałem by go opatrzono i odniesiono, a sam pomyślałem sobie, że ugodziła go może kula z mojego pistoletu, bo prowadząc szturm, strzelałem sobie na odwagę „Panu Bogu w okna” jak się to zwykle robi.”

Okładka wspomnień Dybowskiego wydanych w 2007 r. przez Mówią Wieki



Walki pod Radomskiem w 1914 r. - grafika zaczerpnięta z forum http://www.forum.przedborz.net/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz