Krótki ślad
bratobójczych walk z początku I wojny światowej możemy odnaleźć w pamiętnikach Romana Dyboskiego. Człowiek ten był urodzonym
w Cieszynie wiernym poddanym najjaśniejszego pana, którego zainteresowania
skupiały się na filologii i historii literatury angielskiej. Już jako profesor
naszego Uniwersytetu Jagiellońskiego
został wcielony do 16 pułku piechoty
obrony krajowej (L.I.R. 16) i wysłany do walki z Moskalami.
kappenabzeichen L.I.R. 16 |
Jako dowódca
jednej z kompanii walczył już po zatrzymaniu „rosyjskiego walca parowego” w
grudniu 1914 r. w okolicach Pińczowa. Tak wspomina walkę, po której dostał się
do mającej trwać siedem lat niewoli. Przebywając m.in. na Syberii był nie tylko
świadkiem ale i uczestnikiem rosyjskiej wojny domowej, służąc później w 5 Dywizji Strzelców Polskich. A więc:
„Dnia 21 grudnia o
świcie, na czele kompanii 16-go (krakowskiego) pułku piechoty obrony krajowej
austriackiej, szedłem do szturmu od błotnistych brzegów Nidy na wzgórza na
południe od miasteczka Pińczowa, zajęte przez Moskali. Gdyśmy się wdarli
wreszcie do okopów, w których nas w ten sam dzień wieczorem miała zagarnąć do
niewoli piechota rosyjska, zastałem tam oficera rosyjskiego, leżącego obok
karabinu maszynowego, z którego całe rano pluł do nas kulami. Już się do
oficera dobierali nasi sanitariusze, zaczynając, jak zwykle, od zegarka, nie
od rany. Ranny słyszy wokoło siebie różne „Rany Boskie!” i „Psia mać!”
naszych wiarusów, widzi u mnie oficerskie odznaki i woła:
„Niech Pan mnie
poratuje! Jestem Polak!”
Dopilnowałem by go
opatrzono i odniesiono, a sam pomyślałem sobie, że ugodziła go może kula z
mojego pistoletu, bo prowadząc szturm, strzelałem sobie na odwagę „Panu Bogu w
okna” jak się to zwykle robi.”
Okładka wspomnień Dybowskiego wydanych w 2007 r. przez Mówią Wieki |
Walki pod Radomskiem w 1914 r. - grafika zaczerpnięta z forum http://www.forum.przedborz.net/ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz