Statystyki są nieubłagane. Największą popularnością na naszym blogu cieszą się wpisy, w których do głosu dopuszczamy Ferenca Molnara. Kto nie pamięta ostatniego niech zajrzy tutaj: Magyar Rambo.
Przenosimy się jednak na południe, na front bałkański, gdzie od kilku miesięcy żołnierze Najjaśniejszego Pana starają się ukarać nielicznych ale bitnych Serbów. I oto w listopadzie, w okolicach Mitrovicy dochodzi do takiego zdarzenia. Pamiętajmy, jest to cały miesiąc przed słynnym brataniem się żołnierzy brytyjskich i niemieckich podczas świąt na froncie zachodnim:
Żołnierze serbscy na pozycji bojowej w 1914 r. |
"O wpół do drugiej w okopach serbskich nagle zamilkły karabiny.
Zza nasypu wysunięto długi kij, na jego końcu biała chustka do nosa. Serbski
trębacz trąbił bez przerwy. Chce przyjść do nas parlamentariusz. Natychmiast
zameldowano o tym dowódcy, w następnej chwili po naszej stronie broń zamilkła.
Z serbskiego okopu wyłoniła się górna część ciała elegancko ubranego oficera,
obok niego człowiek z białą flagą. Za nimi trębacz, który ani na chwilę nie przerywał
gry. Zbliżali się do nas, nikt do nich nie strzelał. Przed naszymi rowami
przyjął ich porucznik. Oficer serbski mówił po niemiecku:
- Prosimy o cztery godziny zawieszenia broni, bo chcemy uprzątnąć
naszych zabitych.
Krótka rozmowa, telefon, sprawa załatwiona. Nasz porucznik
zachowuje się nienagannie, ale i nie przyjaźnie. Gdy już zawarto porozumienie,
odzywa się marsowo:
- Die Uhren richten
I obaj podnoszą lewe ręce, na których mają zegarki.
Nastawiają je co do minuty. Sztywno salutują sobie i obaj wracają do swoich. My
też mamy zabitych, teraz i na nich przyszła kolej. Reszta odstawia broń, otula
się w płaszcze i z miejsca śpi. Nagle po stronie serbskiej ponownie pojawia się
biała chustka. Co to jest? Chustka zbliża się do nas, niesiona teraz przez
innego oficera. Za oficerem idzie dwóch innych. Nasz porucznik z chorążym
wyłażą z okopu i wychodzą im naprzeciw. Spotykają się gdzieś w połowie drogi.
Oficer serbski znowu salutuje, ale już z uśmiechem.
- Panowie – mówi – nie odmawiajcie koleżeńskiej prośbie
rycerskiego przeciwnika. Podpiszcie panowie te pocztówki.
I wyciąga z kieszeni ze trzydzieści widokówek, każda jest
już zaadresowana, zawiera pozdrowienia oraz taki oto tekst:
„Pozdrowienia z obozu z okazji czterogodzinnego zawieszenia
broni”
Tekst ten, jak i adres, pisane są nie po serbsku, ale po
francusku, żeby nasz oficer wiedział co podpisuje. Uśmiechają się przyjaźnie i
bardzo uprzejmie proszą. Adresatkami są same kobiety i dziewczęta, jedna w
dodatku to pani profesorowa, bo oficer serbski, który przyniósł widokówki, jest
właśnie profesorem uniwersytetu… Nasz porucznik jest zasadniczy, nie lubi
takich sytuacji, ale przyjmuje wyciągnięty ołówek i skład podpis, chorąży
również. Porucznik później opowiadał, że czuł się nieswojo, gdy pisał, jakby
podpisywał weksle. Ale trzeba było to zrobić.
Serbska pocztówka z pierwszej wojny światowej |
- Kamerad – odzywa się nieoczekiwanie drugi oficer serbski,
wyciągając plik papierów z kieszeni – tu są najnowsze, sprzed trzech tygodni,
gazety francuskie. Na Boga dajcie jakąś gazetę niemiecką, żebyśmy mogli się
zapoznać z przeciwną opinią.
(…)
Profesor odezwał się:
- A czy my nie powinniśmy podpisać waszych widokówek?
- Danke, nein – powiedział porucznik"
Niemiecka pocztówka przedstawiająca odwrót rozbitej armii serbskiej po bitwie pod Kolubarą w listopadzie 1914 r. |
Po lekturze zadaje się, że nasz porucznik był cokolwiek zbyt gruboskórny.
Sylwetki serbskich żołnierzy z lat 1914-1918; Armies in the Balkan 1914-1918, s. 26 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz